Przygotujcie się na spacer-trasa między Saint Michel a Biblioteką Narodową im. Franacoisa Mitteranda obfituje w doznania. Zaczynając wyprawę na wysokości katedry Notre Dame, kierując się na wschód, wzdłuż rzeki najpierw zaliczymy liczne charakterystyczne budki bukinistów, które są jak skarbczyki z biżuterią – wydania kieszonkowe klasyków, rzadkie pięknie wydane okazy, dawne afisze, magazyny, płyty i gazety codzienne kuszą, by zanurkować w kolekcji, ale wyjątkowo ignorujemy zaproszenia, rzucamy tylko okiem i wędrujemy dalej. Idąc wzdłuż Sekwany, kilka minut za katedrą, po drugiej stronie bulwaru natkniemy się na centrum kultury arabskiej Institute du Monde Arabe, znajdujące się tam fascynujące zbiory to temat na osobny długi post, dziś tylko spoglądamy na fasadę i podążamy dalej prowadzeni linią rzeki. Po kilku minutach, po prawej stronie wyłoni się brama prowadząca do jednego z moich ulubionych parków Jardin des Plantes, gdzie o tej porze roku oprócz turystów najwięcej w nim studentów, szczególnie tych z pierwszych roczników, którzy właśnie zachłystują się początkiem roku akademickiego na jednym z największych francuskich uniwersytetów Paris VI , którego główny budynek – wieżowiec Jussieu wyrasta z drugiej strony ogrodu. Do parku zajrzymy przy innej okazji. Mijając kilka skrzyżowań, wkrótce znajdziemy się przed dworcem Gare d’Austerlitz, gdzie warto zwrócić uwagę na turkusowy tunel wprowadzający nadziemną część metra (linia numer 5) w sam środek budynku. Zawsze robi to na mnie wrażenie i średnio za trzecim metrem wjeżdżajacym „w” dworzec zdaję sobie sprawę, że stoję w miejscu już od 20 minut i czas ruszyć dalej. Z mostu Charles de Gaulle usytuowanym tuż przy dworcu rozciąga się piękna panorama na coraz bardziej industrialną wschodnią część miasta, choć z drugiej strony majaczy jeszcze Notre Dame. A w dole tuż pod mostem stoi ciekawy budynek Institute Francaise de la Mode, na który warto zwrócić uwagę, poznacie go po ogromnej zielonej tubie zdobiącej jego północną stronę. W tym miejscu warto przejść na drugą stronę rzeki, by mieć możliwość spojrzenia z dystansu na panoramę, która wyłoni się za kilkaset metrów, bo już po kilku minutach marszu objawi się nam cacko francuskiej najnowszej architektury – BnF czyli budynek Biblioteki Narodowej.
O tym miejscu należałoby napisać esej. Fantastyczny surrealistyczny krajobraz, gdzie najdrobniejszy detal ma swoje uzasadnienie. Miejska przestrzeń, która jest przyjazna przebywającym w niej. Biblioteka skomponowana jest z czterech osobnych wieżowców – każdy z nich symbolizuje otwartą książkę a razem tworzą kształt prostokąta, który również może przywołać na myśl formę okladki. W każdym z nich wymyślny system rolet chroniących zbiory przed światłem słonecznym (ich układ, otwieranie i zamykanie skoordynowane jest z wędrówka słońca wokół budynków), ogród w samym centrum, mediateka, kino, kawiarnie i bary tworzą atmosferę i życie toczy się przy BnF tak w dzień jak i wieczorami. Biblioteka powstała na zamówienie prezydenta Mitteranda w latach 90. i była częścią wielkiego, przez niego powołanego, projektu „unowocześniania” miasta, w którego skład wchodzi też słynny szklany łuk w La Defense, piramidy przed Luwrem, Muzeum Orsay i Park Vilette. Plan w tamtym czasie wzbudzał kontrowersje, ale dziś jest już klasycznym przykładem urbanistycznego rozwoju miasta. BnF jest miejscem spotkań, odkryć, przeżyć – czuć tutaj energię.
A kiedy już zobaczycie, co należy, to zejdźcie schodami nad sam brzeg rzeki i wybierzcie sobie bar z którego pooglądacie zachód słońca, bo o tej porze dnia jest tu najprzyjemniej. Ja polecam Le Jardin (najbliżej do niego ze wschodniego skrzydła,poza tym specjalne pozdrowienia dla E., dzięki której to sympatyczne miejsce odkryłam).
Odbiór!